Moc dowodowa niepodpisanego wydruku
W przypadku gdy musimy iść do sądu aby wyegzekwować nasze roszczenia, musimy dobrze się do tego przygotować, w szczególności od strony dowodowej. Żyjemy obecnie w świecie, gdzie znaczna warstwa działalności biznesowej nie jest odzwierciedlona w klasycznych dokumentach „papierowych”, które byłyby podpisane przez strony transakcji. Obecnie – zasadniczo – wymieniamy elektronicznie (w różnych formach) – pliki (niepodpisane, chociażby cyfrowo) i treści. Mamy więc do czynienia z utrwalonymi w różnych formach informacjami, jednak różna jest ich moc dowodowa.
Na to zagadnienie zwrócił uwagę Sąd Najwyższy – Izba Cywilna w swoim orzeczeniu z 19 września 2019 r. (sygn. akt II CSK 334/18), w którym stwierdził, iż „Niepodpisany wydruk nie jest dokumentem prywatnym w rozumieniu art. 245 KPC, albowiem nie zawiera własnoręcznego podpisu wystawcy. W aktualnym stanie prawnym byłby to dokument, o którym mowa w art. 2431 KPC w zw. z art. 773 KC. W stanie prawnym przed dniem 8 września 2016 r. był to dowód nienazwany w rozumieniu art. 309 KPC, który to przepis jest wyrazem otwartego katalogu środków dowodowych”.
Jaka taka ocena, zaowalona w „żargon” przepisów ma znaczenie procesowe? Musimy tutaj najpierw odwołać się do stanu faktycznego sprawy.
Powództwo o zapłatę w sprawie zostało skierowane przez Przedsiębiorstwo przeciwko Inwestorowi. Strony łączyły dwie umowy o roboty remontowo-budowlane, dotyczące realizacji inwestycji . Inwestycja była podzielona na dwa projekty. Każdy z nich był finansowany i rozliczany oddzielnie, stąd konieczność zawarcia odrębnych umów na część hotelową i produkcyjną inwestycji. Termin realizacji obu umów strony określiły od 4.5.2010 r. do 30.9.2010 r. Od czerwca inwestor korzystał z opinii rzeczoznawcy co do oceny stanu zaawansowania i sposobu prowadzenia robót. Analizując protokoły z lipca, sierpnia i kolejne, rzeczoznawca zwrócił uwagę, że stan zaawansowania w protokołach nie odpowiada rzeczywistemu. Z tego powodu Inwestor wstrzymał zapłatę do czasu wyrównania stanu faktycznego z protokołami. Do 30.9.2010 r. powód wystawił i otrzymał zapłatę za faktury częściowe. Faktury będące przedmiotem sporu dotyczyły okresu od października do grudnia 2010 r.
Sąd rozstrzygający sprawę w I instancji uznał powództwo za zasadne jedynie w części. Wskazał, że strony przyjęły wynagrodzenie ryczałtowe i zastrzegły, iż nie może być ono zasadniczo podwyższone. Wskazał, że obie strony odmiennie rozumiały faktyczny zakres i koszt umówionych i wykonanych prac.
Dopiero sąd apelacyjny zwrócił uwagę na to, iż narusza zasadę swobodnej oceny dowodów ustalenie zakresu prac wykonanych na podstawie niepodpisanego dokumentu. Sąd podkreślił, że pozwani od początku kwestionowali zarówno zakres wykonanych prac i ich jakość.
Sąd najwyższy zwrócił jednak uwagę na to, kiedy możemy mówić o tym, aby uznać określoną okoliczność faktycznej za przyznaną. Sąd zwrócił uwagę na to, że de facto ten niepodpisany dokument nie był aż do postępowania apelacyjnego przez nikogo kwestionowany i – upraszczając – strony „przeszły nad nim do porządku dziennego”. Sąd może bowiem uznać za przyznane fakty, co do których strona przeciwna się nie wypowiedziała lub ich nie zakwestionowała. Sąd Najwyższy jednak wyraźnie wymaga, aby przy dokonywaniu tej oceny uwzględnić wyniki całej rozprawy.
Podsumowując – należy bacznie zwracać uwagę na to, jakie dowody załączamy do naszych pism procesowych w prowadzonych sprawach i jakie konsekwencje dla strategii procesowej może mieć ich zakwestionowanie.